WITAM SERDECZNIE WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW!

Gotowanie to jedna z moich ulubionych pasji.
Podzielę się z Wami przepisami na dania z grilla, kociołka żeliwnego i węgierskiego. Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie...;0)

Chętnie zamieszczę na moim blogu przepisy ze zdjęciami Waszego autorstwa...;0)

Zapraszam- kontakt mail: rogalabm@tlen.pl



środa, 5 stycznia 2011

KWAŚNA TOKAŃ Z WOJ. BIHAR

Przepis udostępnił mi mój korespondencyjny miły znajomy , który również kocha gotować,a do tego gotuje w bograczu i mieszka na Węgrzech...., więc dania z bogracza ma w małym paluszku !

Polecam jego  stronę   http://prota.extra.hu/ .
Oto przepis
- 25 dag mięsa wieprzowego (łopatka)

- 25 dag cynadrów
- 25 dag wątróbki
- 2 łyżki tłuszczu
- 2 cebule
- 2 dl śmietany
- 1 cytryna
- sól
- pieprz mielony

Cebulę, jak w większości węgierskich dań, podsmażamy na tłuszczu.
Dodajemy pokrojone w kostkę mięso. Solimy i przyprawiamy pieprzem.
Dusimy pod przykryciem przez 30 minut.
W międzyczasie przygotowujemy cynadry - przekrajamy wzdłuż (na płask), wycinamy piramidki, płuczemy w kilku wodach aż do usunięcia ewentualnego, nieprzyjemnego zapachu.
Nerki kroimy również w kostkę i dodajemy do mięsa. Dusimy dalej dopóki nie będą miękkie.
Do zawartości bogracza dodajemy sok wyciśnięty z cytryny i śmietanę.
Pokrojoną w paseczki wątróbkę dodajemy pod sam koniec i dusimy tylko przez 5-10 minut.
Podajemy z gotowanymi ziemniakami lub z makaronem.
Smacznego!

Józef Tita Protasiewicz

2 komentarze:

  1. No witaj, dawno cię u mnie nie było :-)
    Ten przepis jest wspaniały, wyobrażam sobie te smaki. My bardzo lubimy podroby, a jeszcze przyrządzone w taki sposób...
    I ten pan to mi wygląda na mistrzunia.
    Ponieważ spędzaliśmy sylwestra w paryi (właściwie wigilię sylwestra, bo przyjaciele szli na bal, ale to nie ma znaczenia), więc pożyczyliśmy kociołek os znajomych. I wyobraź sobie, że nie dało się go wziąć, bo był tak potwornie ciężki! Na naszą paryję nie da się dojechać i nawet najtęższy z naszych facetów nie był w stanie się tak poświęcić, by wydźwigać go pod górę te 3 kilosy. To jest ustrojstwo dla tych, którzy mają domy z ogrodami albo daczę. Szkoda, bo nigdy w sumie nie jadłam potrawy z kociołka... no raz na Węgrzech, ale to był inny kociołek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żałuj, że nie doczłapaliście się z tym kociołkiem, heheh...;0) Naprawdę polecam dania przyrządzane w bograczu i kociołku. Mam już w kilka przepisów , które wrzucę na bloga jak tylko będę miała kolejną okazję do gotowania w plenerze. Być może w sobotę ? Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń